• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

ręceprecz odTybetu

Ceramika, porcelana, wszelkiej maści dekoracje dla duszy i ciała. Zagadnienia z zakresu wyposażenia wnętrz i nie tylko. Blog o życiu.

Strony

  • Strona główna
  • E-mail marketing w Sieci
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Linki

  • wykopane z Sieci
    • oxymoron

Archiwum

  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008

Najnowsze wpisy, strona 7

< 1 2 ... 6 7 8 9 10 ... 19 20 >

Gdy coś robisz, dostajesz...

.... w tyłek. Podziwiam administratorów stron i zapaleńców, którzy tworzą portale, fora, rozbudowane serwisy. Dlaczego? Bo Internauci są nieziemsko leniwi, jedyna aktywność przejawia się w klikaniu lewym klawiszem myszki. Naprawdę ręce mogą opaść, gdy po kilku tygodniach nieprzespanych nocy, dostaje się lawinę wyrzutów, krytyki i ogólnego domagactwa. Że mało, że nieczytelnie, że nie działa, że pusto, że w ogóle do dupy. NAgle okazuje się, że spośród setki pierwszych wejść mamy  60 specjalistów od wszystkiego, którzy zrobiliBY to lepiej. Pozostała 40 dzieli się na 27 anonimów, którzy nigdy nic nie napiszą, a pozostała 13 zareaguje tylko na wieść o konkursie, w którym można coś fajnego wygrać.

Ale nic to, bo w każdej kolejnej setce znajdzie się ktoś, komu się strona spodoba, coś dołoży od siebie i dla tych kilku procent warto to robić. A przede wszystkim warto to robić dla siebie:P

Vse bude dobre!

 

24 kwietnia 2009   Komentarze (1)
tworzenie stron   administracja stronami  

poniedziałkowo w środę?!

Nadal pluję flegmą, ale poszedłem do pracy. Przez te kilka dni doszedłem do wniosku, że muszę jakoś spersonalizować swoje stanowisko pracy. Ta biała ściana nad monitorem doprowadza mnie do szału. Dobrze chociaż, że mam kwiatek doniczkowy na biurku. Ale dopóki się tu "nie wprowadzę", zawsze będę się czuć obco i chwilowo. A to już rok mija... Dżeneralnie, czuję, że tracę wszystkie siły i energię w tej robocie. Tak bardzo chciałbym w końcu pisać dla przyjemności, co niegdyś robiłem, ale padając o godzinie 18 z minutami na sofę mam siłę na utrzymanie powiek w górze. Przeważnie. Nie zawsze. Czasem.

Biurko pod ścianą. Gdy wychodzę z pracy, zabieram laptopa i zostaje niemal puste. Oprócz kwiatka, podkładki pod myszkę i słuchawek nie zostaje nic. Trzeba to zmienić.

Żeby odreagować projektuję stronę (sic!) o muzyce, jaką puszcza Wilczur na Trójce (Strefa rock'n'rolla wolna od angola). Luźne powiązanie z audycją, promowanie muzyki ukraińskiej, rosyjskiej, rumuńskiej i tym podobnej. Języki słowiańskie są bardzo melodyjne i co najmniej niedocenione w naszym kraju. Dla własnej przyjemności i satysfakcji.

22 kwietnia 2009   Dodaj komentarz
po l4   poniedziałek w środek  

Szlachetne zdrowie

Prawie popsułem Święta rodzinie, ale z zapaleniem oskrzeli nie mogłem udawać, że świetnie się bawię. Lekarz powiedział, że trzeba się szanować i dbać o zdrowie, bo jak się coś przechodzi, to później naprawdę trudno to wyleczyć. Pokornie zacząłem brać leki, jakich przez kilka ostatnich lat nie widziałem na oczy. Organizm się zbuntował i efekt jest taki, że czuję się znacznie gorzej niż wcześniej. Ale nie o tym chciałem. Czwarty dzień siedzę w domu, pociągam nosem i mam wyrzuty sumienia. Bo nie ma mnie w pracy (jak oni sobie dają radę?), bo nie zapieprzam 11 godzin i nie padam na pysk, bo siedzę w domu, a inni pracują, bo dom jeszcze nie lśni czystością i pranie czeka w kolejce. Paranoja. Przez pieprzoną infekcję górnych dróg oddechowych czuję się jak pasożyt, jak ostatni leń i nierób, mam ochotę zapaść się ze wstydu pod ziemię. Mój daleki (geograficznie) znajomy leży od trzech dni w szpitalu, bo chyba ma przerzuty i nie potrafi ruszać lewą ręką. On jest naprawdę chory. Ja tylko marnuję czas.

17 kwietnia 2009   Komentarze (1)
choroba   nierób  

Radość kupowania

Kupowanie różnych rzeczy odbiera z czasem przyjemność łażenia po sklepach. Zwykle zaczyna się od uświadomienia sobie potrzeby, a czasem zwykłego „napalenia się” na coś. W przypadku faceta mogą to być elektroniczne gadżety lu sprzęt hifi, rtv, itp. Ostatnio złapałem się jednak na dziwnym rozczarowaniu. Chodziliśmy po sklepie dla idiotów i jak zawsze chciałem rzucić okiem na nowe telewizory. I w tym momencie naszła mnie myśl: „ale po co, przecież mamy nowy TV”. Podobnie było z miesiąc temu na dziale z telefonami komórkowymi, gdy po wielu miesiącach mordowania się z baterią, która trzymała 4 godziny, wreszcie kupiłem (prawie)nowy. Jeszcze kilka większych zakupów i zacznę wyrzucać reklamówki ze sklepów ze sprzętem, a zakupy będą odbywać się utartą ścieżką w tym samym hipermarkecie po te same produkty pierwszej potrzeby. Jak droga do pracy. Zero radości, ograniczona przytomność i nuda. Nie gonię już za spełnianiem materialnych zachcianek, bo samo marzenie i dążenie do ich realizacji jest fajne. Po rozpakowaniu prezentu opada napięcie. Niech sobie jeszcze poleżą pod choinką czy krzaczkiem....w mojej głowie.

No dobra, ktoś powie, co to za przyjemność to chodzenie po sklepach. Kurcze, jest tak mało różnych przyjemności w codziennym życiu, że należy ją czerpać z najdrobniejszych pierdół, jakie nas spotykają. Obieranie ziemniaków, zmywanie, robienie zakupów, oszczędzanie na „coś”, to czynności, które mogą być przyjemne. Bo kojarzą się z żoną, z którą spędzam około 4-5 godzin w ciągu dnia. To tak cholernie mało, ale co zrobić – praca...

08 kwietnia 2009   Komentarze (1)
zakupy   sklepy   gadżety   żona  

Nie mam czasu

Nie mam na nic czasu. Nie mam czasu wolnego. Moi znajomi i znajomi moich znajomych przejawiają podobne zachowanie – wciąż są zabiegani i nie mają czasu. Przypadkowe spotkanie na ulicy kończy się zdaniem, że musimy się kiedyś spotkać, musimy się umówić, zadzwonię, to się umówimy, itp. i tak nic z tego nie wychodzi. A w gruncie rzeczy chodzi o to, czego tak naprawdę chcemy. To nie jest tak, że nie mamy czasu. Po prostu nie chce się.

Uciekanie od problemów i wrodzone lenistwo człowiek ma w genach. Rano nie wyjmuję naczyń ze zmywarki, bo spieszę się do pracy. Trawa rośnie po pas, bo nie mam czasu, aby jej skosić. Przecież pracuję do późna. W pracy odkładam zaległe sprawy, bo są inne ważniejsze, a poza tym, przecież mam prywatne życie. W zasłużone Święta nie robię nic, bo po pierwsze są święta i nie wypada, a po drugie, muszę odpocząć, bo przecież ciężko pracuję. Kiedy już wyczerpią się wymówki, mówię, że jestem zmęczony. Praca jest doskonałą wymówką, która załatwia wszystko. Trzeba pracować, aby się utrzymać. Przecież zarabiam. Zarabiam się po łokcie i pachy, a tyle niezałatwionych spraw wciąż przede mną. Wciąż te wymówki i uciekanie od zaległych spraw i postanowień. A wystarczyłoby po prostu wstać, wyłączyć komputer czy telewizor i poświęcić godzinę, może dwie na coś konstruktywnego. Co kilka dni poświęcić te dwie godziny na spotkanie ze znajomym, z kolegami ze studiów, czy dawno nie widzianymi przyjaciółmi. A gdy zdarzy się już taki dzień wolny od pracy, niespodziewany, nie wiem za co się zabrać i tak mijają mi cenne godziny. Tak mija życie.

03 kwietnia 2009   Dodaj komentarz
lenistwo   wymówki   zaległości  
< 1 2 ... 6 7 8 9 10 ... 19 20 >
Jestdobrze | Blogi