Nie mam czasu
Nie mam na nic czasu. Nie mam czasu wolnego. Moi znajomi i znajomi moich znajomych przejawiają podobne zachowanie – wciąż są zabiegani i nie mają czasu. Przypadkowe spotkanie na ulicy kończy się zdaniem, że musimy się kiedyś spotkać, musimy się umówić, zadzwonię, to się umówimy, itp. i tak nic z tego nie wychodzi. A w gruncie rzeczy chodzi o to, czego tak naprawdę chcemy. To nie jest tak, że nie mamy czasu. Po prostu nie chce się.
Uciekanie od problemów i wrodzone lenistwo człowiek ma w genach. Rano nie wyjmuję naczyń ze zmywarki, bo spieszę się do pracy. Trawa rośnie po pas, bo nie mam czasu, aby jej skosić. Przecież pracuję do późna. W pracy odkładam zaległe sprawy, bo są inne ważniejsze, a poza tym, przecież mam prywatne życie. W zasłużone Święta nie robię nic, bo po pierwsze są święta i nie wypada, a po drugie, muszę odpocząć, bo przecież ciężko pracuję. Kiedy już wyczerpią się wymówki, mówię, że jestem zmęczony. Praca jest doskonałą wymówką, która załatwia wszystko. Trzeba pracować, aby się utrzymać. Przecież zarabiam. Zarabiam się po łokcie i pachy, a tyle niezałatwionych spraw wciąż przede mną. Wciąż te wymówki i uciekanie od zaległych spraw i postanowień. A wystarczyłoby po prostu wstać, wyłączyć komputer czy telewizor i poświęcić godzinę, może dwie na coś konstruktywnego. Co kilka dni poświęcić te dwie godziny na spotkanie ze znajomym, z kolegami ze studiów, czy dawno nie widzianymi przyjaciółmi. A gdy zdarzy się już taki dzień wolny od pracy, niespodziewany, nie wiem za co się zabrać i tak mijają mi cenne godziny. Tak mija życie.