Ręce precz od Tybetu
Konkurs trwa w najlepsze, a my daleko w polu. Ale ad rem.
Biedny, uciśniony Tybet jest polem zamieszek na tle wolnościowym. W TV uderzył nas obraz bitych, kopanych i skuwanych młodych ludzi z pięknej tybetańskiej krainy. W "wolnych mediach" oczywiście, ponieważ w tv chińskiej była mowa o tłumieniu bandyckich napadów na chińmskie sklepy i obiekty. Gdzie tu prawda, gdzie obiektywizm...
Przyjęty dziś na Zachodzie obraz dawnego Tybetu, to wizja raju na Ziemi – mitycznego Shangri-La, gdzie ludzie prowadzą szczęśliwe życie w zgodzie z sobą, naturą i bogami. Według dalajlamy to długotrwałemu oddziaływaniu buddyzmu można zawdzięczać fakt, iż w Tybecie powstała „społeczność pokoju i harmonii”.
Dalajlama, jako duchowy przywódca Tybetańczyków, wciąż pozostaje na wygnaniu. Kontrowersyjna postać, a sprawowanie władzy na odległość przerabialiśmy nawet w Polsce. Podobieńst i analogii jest więcej.
Współcześni historycy wiedzą jednak od dawna, że Tybet do czasu chińskiej inwazji wcale nie był rajską krainą, o jakiej stale mówi dalajlama. Dla przeważającej większości Tybetańczyków było to raczej piekło na Ziemi, co zresztą lubi podkreślać chińska propaganda. Inwazję z 1950 roku Pekin uzasadniał m.in. rewolucyjnym obowiązkiem wyzwolenia tybetańskiego ludu z ucisku.
Armia wyzwoleńcza również wkroczyła do Polski ze wschodu, aby nas "wyzwolić". Historia jedna, ale zapisane jej echo w książkach przez różnych ludzi może się diametralnie różnić. Wszyscy pchają swoje ręce w kierunku Tybetu.
Według historyków było tak:
Rządząca elita mnichów bezlitośnie wyzyskiwała kraj i jego mieszkańców za pośrednictwem rozgałęzionej sieci klasztorów i zakonnych twierdz. Ogromną większość natomiast stanowili chłopi żyjący w poddaństwie. Podatki i daniny, jakie na nich nakładano, odbierały tym ludziom możliwość godnej egzystencji. Ich panowie nakazywali im, co uprawiać i jakie zwierzęta hodować. Nie wolno im było się ożenić bez zgody pana albo lamy. Chłopi musieli płacić podatek od zawarcia małżeństwa, od narodzin każdego dziecka, nawet od każdego zgonu w rodzinie. Płacili za posadzenie drzewa przed domem i za posiadane zwierzęta. Płacili z okazji świąt religijnych, płacili, gdy trafili do więzienia i gdy wychodzili na wolność. Ci, którzy nie mogli znaleźć pracy, płacili podatek od bezrobocia.
Podatki, obciążenia, daniny, wszystko na rzecz klasztorów. Możemy sobie wyobrazić jak to mogło być. Klasztory swoje bogactwa musiały skądś czerpać. Jak widać, z niewolnictwa najłatwiej. Cały artykuł o tych mitach i tworzenie kolejnych mitów dostępny jest w majowym (chyba) Forum, chociaż wygląda, jak artykuł sponsorowany. Wszystko po to, aby przypodobać się chińczykom i dostać kolejne 2% marży na kolejnych kontenerach sprowadzanego badziewia. Tymczasem, Chiny budują całą sieć dróg z Tybetu w głąb kraju, aby móc efektywniej i szybciej wywozić wszelkie surowce. Jakie to wyzwolenie? Ręceprecz odTybetu, drodzy komuniści. Otworzyć granice, a ludność sama zdecyduje, gdzie i komu lepiej! Przyznanie organizacji Olimpiady Pekinowi było posunięciem czysto politycznym. Ze sportem ma niewiele wspólnego. Szkoda, bo Igrzyska lubiłem oglądać.
Dodaj komentarz