Po koncercie
Pośpieszny powrót z pracy i obiad w biegu to ostatnie chwile z normalnego tygodnia. Po kilkudziesieciu minutach jazdy stanęliśmy w korku, który ciągnął się do samego stadionu. Auta się przegrzewały, ludzie spacerowali wzdłuż zapchanej drogi i z każdym metrem czuło się w powietrzu narastający klimat wielkiego wydarzenia. Dojeżdżając do parkingu (nota bene, bardzo wygodny i uporządkowany, chociaż drogi) nie czułem już lewej stopy od naciskania na sprzęgło. Wraz z głównym nurtem tysięcy głów wpłynęliśmy na teren stadionu w Chorzowie i naszym oczom ukazały się... śmieci. Niewyobrażalna ilość plastikowych butelek, resztek po puszkach, woreczkach, gdzieniegdzie walały się kawałki karimat i porwanych plecaków. Przejście przez bramki odbywało się płynnie i im bliżej właściwego sektora, tym mniejsze tłumy przechadzały się w różnych kierunkach. To naprawdę istotna informacja, ponieważ na niektóre koncerty, jak choćby w Spodku, wchodzi się bardzo długo w dużym ścisku, czego nie lubię, a przecież na U2 było wielokrotnie więcej ludzi.
Support zagrał Snow Patrol. Zespół znałem słabo, ale kojarzyłem kilka utworów. W moim odczuciu (choć bez porównania), zagrali bardzo dobrze, a stylem zespół nieco nawiązuje do U2.
Ten kawałek był mi najbardziej znany, ale po koncercie na pewno nadrobię zaległości. Bardzo fajna kapela.
Po supporcie była przerwa, podczas której mieliśmy czas, aby odnaleźć znajomych. Telefony komórkowe służyły tylko jako aparaty fotograficzne, gdyż Sieć była przeciażona.
O koncercie U2 pisać nie będę, gdyż w Sieci jeszcze długo będą ukazywać się relacje. Dla jednych koncert był wspaniały i kropka, a inni znów będą doszukiwać się fałszów i niedociągnięć. Po pierwsze, jest to live i powinien różnić się od nagrań studyjnych. Wykonanie studyjne mogę zawsze odsłuchać wrzucając płytę do odtwarzacza. Po drugie, ten koncert był specyficzny. Scena z 40 metrową wieżą, megawaty świateł, 200 ton wagi, ogromny telebim, na którym w kilku momentach pojawiało się symultaniczne tłumaczenie wypowiedzi Bono, spontaniczna "sztuczka" w postaci tysięcy punkcików świetlnych z komórek....
Koncert był nie tylko odegraniem listy utworów, znanym fanom do ostatniej nutki. To było wydarzenie - chciałoby się rzec - multimedialne.
Polemika z krytyka(nta)mi zespołu U2 oraz tego konkretnego wydarzenia nie ma sensu. Nie jest istotne, czy U2 to komercja, wypalony zespół lat osiemdziesiątych, zasłaniający braki talentu błysktoliwym światłem - konsekwentnie robią to, na czym się znają, wypełniają swoją misję, apelują o przyjaźń i pokój. To wystarczy. Ale fakt, bilety były haniebnie drogie;)))
ale co tam men uwielbia Depechów więc co tam :)
po przeczytaniu całosci notki nie wiem jaki wniosek wyciagnać - podobało Ci sie czy nie?
Dodaj komentarz