odTybetu w stronę Pekinu
Wahania google'a bywają nie do zniesienia, ale uczą pokory. Przeglądam sobie wyniki, które dla frazy ręceprecz odTybetu skaczą jak szalone i próbuję ocenić siłę tych wszystkich stron. Spadki zniechęcają do walki i wbudzają poczucie "małości". Ale przecież wystarczy pomyśleć trochę o sytuacji Tybetańczyków. Od niemal 60 lat pozostają pod zaborem chińskim i nie tracą ducha walki. Skoro oni mogą, to dlaczego nie ja? Przecież i tak, klepanie w klawiaturę jest nieporównywalnie mniej pracochłonne niż przygotowywanie kolejnej akcji protestacyjnej.
Tam, w dalekiej Azji, za okrzyk "ręceprecz odTybetu" można stracić życie, a tu można wygrać konkurs. Gdy tak pomyślę, ręce same garną się do klawiatury i chcą stukać. A chinom należy głosić do upadłego, aby wzięli swoje małe żółte autka i wyjechali odTybetu w stronę Pekinu.
Dodaj komentarz